Pierwszym co usłyszałam, był krzyk. Dopiero po
jakimś czasie zorientowałam się, że to ja
krzyczałam. W drzwiach stały dwie postacie – mężczyzna i kobieta. Od razu
rozpoznałam w nich strzygi, o których opowiadała mi czasem moja mama. Oboje
mieli bladą cerę, czerwone oczy oraz blond włosy. W świetle, które na nich
padało, wyglądali strasznie. Gdy mnie ujrzeli, ruszyli w moją stronę. Nie
czekałam – chciałam jak najszybciej dostać
się do swojego pokoju, by się tam schować. Był to pierwszy raz, kiedy zdarzyła
się taka sytuacja. Gdy już miałam wbiec do
środka, poczułam silne szarpnięcie. Moje
ciało przeszył okropny ból. Wrzasnęłam
głośno i upadłam. Zerknęłam na swoje ramię, krzywiąc się. Nie wyglądało dobrze.
Nagle mężczyzna chwycił mnie za nogę. Usiłowałam się
bronić, kopnąć go, były to jednak nieudolne próby. Nie umiałam walczyć. Zaczął
pochylać się nade mną. Byłam przerażona.
– Zostaw ją! – zaledwie kilka kroków dalej stała
mama.
Tak
jak strzygi, odwróciłam głowę, by ją zobaczyć. Miała na sobie przetarte dżinsy
i koszulkę z plamami po sosie. Czarne włosy opadały na jej ramiona, a w oczach widziałam złość i zdecydowanie. Prawą dłoń zacisnęła na jakimś przedmiocie, którego do tej pory nigdy nie widziałam. Wyglądał jak
kołek, jednak ten był srebrny.
W
odpowiedzi strzygi roześmiały się okropnie, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
– Bo co nam zrobisz? – zapytała kobieta.
– Przekonasz się.
Szybkim krokiem pokonała dystans między nimi i uderzyła
ją w twarz. Blondynka chyba się tego nie spodziewała, bo zachwiała się i zatoczyła
do tyłu. Mama wykorzystała okazję – zrobiła krok w jej
stronę i wykonała ruch, by wbić kołek w pierś. Tamta w ostatniej chwili uniknęła ciosu. Ostrze zdążyło
jednak przejechać po skórze na ramieniu.
Krzyknęła, cofając się. Wszystko działo się tak szybko. Strzyga zaatakowała
moją rodzicielkę, ale ta spodziewała się tego i schyliła się. Próbowałam
obserwować każdy jej czyn. Nie wahała się ani przez moment. Gdy kobieta zaczęła
się odwracać, wyciągnęła rękę i wbiła broń w jej serce. Byłam w szoku. Poczułam
mdłości, kiedy ciało opadło na podłogę.
– Nie! – mężczyzna puścił nagle moją nogę i
ruszył na mamę.
Bez
zastanowienia rzuciłam się na niego. Nie chciałam, żeby ją skrzywdził, więc chwyciłam
go za łydkę. Spojrzał tylko na mnie i
odepchnął. Odbiłam się od ściany i upadłam na podłogę. Jęknęłam z bólu. Nie
mogłam się poruszyć.
Kobieta–strzyga wydawała się być słabsza
od mężczyzny. Zauważyłam, że potrafił on atakować i przewidzieć niektóre gesty. Mama jednak dawała sobie radę. Byłam z
niej dumna. W ręce miała broń, którą wcześniej musiała wyciągnąć z ciała. Poruszała się
zwinnie jak kot. Była spokojna. Wyglądało to tak, jakby nie walczyła ze strzygą, choć była to
walka na śmierć i życie. Wiedziałam o tym. Ich ruchy dawały mi do myślenia.
Przypominałam sobie historie, które słyszałam. Uświadomiłam sobie, że mama nie
mówiła mi wszystkiego.
Nagle
blondyn, schylając się, wyciągnął sztylet. Wracając do poprzedniej pozycji,
wykonał zamach, przecinając ostrzem powietrze.
– Myślisz, że ze mną wygrasz? – odezwał się. – Gdy
z tobą skończę, zmienię twoją córkę w strzygę.
Mama
popełniła błąd, zerkając w moją stronę. Strzyga rzuciła się na nią, przez co upadli.
– Przestań! – krzyknęłam rozpaczliwie. –
Przestań!
Mężczyzna
uderzył ją w twarz. Raz. Drugi. Kolejny.
– Przestań! – powtórzyłam.
Spojrzał
na mnie. Moja rodzicielka szybko podniosła rękę, w której nadal trzymała kołek
i próbowała trafić nim w serce przeciwnika. Ten, gdy tylko poczuł ból, wykonał
podobny ruch. Zagłębił sztylet w jej ciele. Chwilę potem opadł na podłogę. Martwy.
– Mamo!
Po
moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Trochę
czasu zajęło mi doczołganie się do niej. Kiedy znalazłam się obok, położyłam jej głowę na swoich kolanach.
– Mamo! Nie umieraj! Mamo!
Jej
oczy wpatrywały się we mnie. Nic nie mówiła. Nie ruszała się.
To się nie dzieje naprawdę –
myślałam.
– Nie, nie, nie… – kręciłam głową. – Mamusiu…
Sporo
czasu upłynęło, nim ktoś w końcu zajrzał do mieszkania. Była to sąsiadka, która
kiedy tylko zobaczyła mnie i trzy ciała, wygrzebała telefon w torebce i
gdzieś zadzwoniła. A potem zemdlała.
Pół
godziny później do środka weszli jacyś ludzie. Nawet na nich nie spojrzałam. Nadal
obejmowałam ciało mojej mamy. Ona żyje. Ona nie może nie żyć.
Nagle
poczułam, jak któraś z przybyłych osób dotyka mojego ramienia i kilkakrotnie wymawia moje imię. Zareagowałam dopiero po kilku
minutach. Nie wiedziałam, co się dzieje. Rozejrzałam się. Wynieśli już ciało
jednej strzygi. Widziałam dużo krwi.
Pozwoliłam,
by ktoś mnie stamtąd
wyniósł. Nikt nie pytał na początku, co zaszło. Było to trochę dziwne, ale nie
myślałam o tym. Cały czas miałam nadzieję, że to koszmar, z którego zaraz się
wydostanę.
Jakiś
dampir podszedł do mnie i spytał, jak się czuję. Nie odpowiedziałam. Wskazał na
ramię, które było pokryte krwią.
– Boli?
Pokręciłam
tylko głową. Nie odczuwałam bólu.
– Muszę oczyścić ranę i możliwe, że będziesz
miała szwy. Wytrzymasz?
Przytaknęłam.
Kolejne
godziny minęły szybko. Nie wiedziałam, co ze mną będzie. Kiedy mama
wyzdrowieje? Kiedy będę mogła ją zobaczyć?
Siedziałam
na krześle, gdy ktoś usiadł obok mnie. Zerknęłam i zobaczyłam dampirkę o
czarnych, krótkich włosach.
– Myślisz, że możesz opowiedzieć mi, co się
stało?
– A będę mogła zobaczyć się później z mamą? –
zapytałam.
Spojrzała
na mnie z uśmiechem, co wzięłam za potwierdzenie i zaczęłam mówić o tym, co się
wydarzyło.
________________________
Hej wszystkim!
Dzisiaj przekazuję w Wasze ręce ten właśnie prolog. Nie jest on tak dobry, jakbym chciała, ale mam nadzieję, że zachęci on Was do czekania na rozdziały i czytania ich ;)
Dzisiaj przekazuję w Wasze ręce ten właśnie prolog. Nie jest on tak dobry, jakbym chciała, ale mam nadzieję, że zachęci on Was do czekania na rozdziały i czytania ich ;)
Zależy mi też na Waszych opiniach, które możecie wyrażać w komentarzach! ;3 Uwierzcie mi, one motywują do dalszej pracy!
Rozdziały oczywiście będą dłuższe :)
No cóż... to chyba tyle. Więc... do następnej notki ;D
Pozdrawiam,
Ana B.
Pozdrawiam,
Ana B.
Czyżbym dostąpiła zaszczytu pozostawienia tu pierwszego komentarza? Ale mam szczęście!
OdpowiedzUsuńZacznijmy więc może od tego, jak bardzo się cieszę, że wreszcie ruszyłaś z nowym blogiem! Mam nadzieję, że będzie tak samo - albo i bardziej - świetny jak Twoje poprzednie prace i miniaturki. :)
Co dalej... masz fajny nagłówek ;] Wróżę mu wielką karierę. ^^
A sam prolog? Nie wiem, co od niego chcesz. Wypowiadałam się już na ten temat, ale chętnie się powtórzę: jest bardzo dobrze i nie uważam, by musiało być lepiej. Najważniejszą cechą prologów jest to, że mają intrygować. Tobie się to udało, więc... po co jeszcze marudzić?
Jak wiesz, czytałam tylko jeden tom AW (co, oczywiście, bardzo pamiętam, mhm). Mam nadzieję, że nie będziesz musiała zbyt wielu rzeczy mi tłumaczyć. :)
Całuję, życzę morza weny (obie wiemy, że bywa z nią różnie), tysięcy wyświetleń i pierdylionów czytelników,
Naomi Stark
http://dramione-krok-po-kroku.blogspot.com/
http://words-help-me-to-be-free.blogspot.com/
W kawałkach było dobre...w całości jeszcze lepsze!
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem będzie Ci szło coraz lepiej, wspieram Cię, pamiętaj!
Uważam jednak, że powinnaś bardziej docenić swoją pracę i być dumna
(tak jak ja) z tego co tworzysz. Prolog mi się bardzo podoba
(ey! przed poprawkami też był dobry). Czekam na dalsze notatki (które zapowiadają się genialnie ^^).
Ana! Czekam! Pamiętaj! Chcę więcej! Niech wena nigdy Ci się nie kończy...a jakby co, to zawsze mogę być Twoją inspiracją, hahahaha :D
- Juliet Lestrange
Fajnie się zaczyna :3 Podoba mi się już na wstępie :3 Myślę, że bd czytać kolejne notki ;D Czekam na więcej :D Niech moc kreatywności bd z tb ;* xD ~Edyta XD
OdpowiedzUsuńWitaj ;) prolog zachęcający. Eh... kocham fantasy :3 Cóż... Bym została tu na dłużej poczekam na next i wtedy się zobaczy ;) A ze szczegółami do prologu- to ciekawy,podobał mi się. Tak się składa,że też piszę miniaturki hihi :D To czekam nn! Jeśli znalazłabyś czas to zapraszam do poznania mojej twórczości: http:klepsydram.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko i życzę weny ;)
Paula
Czekałam, czekałam i wreszcie się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńProlog jest cudowny. Gdy wysłałaś mi jego początek, nie spodziewałam się, że takie będzie jego zakończenie.
Weny i do następnego :D
Jestem! Jestem! Nie było mnie, booo...
OdpowiedzUsuńZwal wszystko na Deana z Supernatural xD
Jego zarąbistość mnie przerosła i straciłam poczucie czasu... Eee... Długo by opowiadać...
Prolog cudowny, masz niesamowity styl pisania. To tylko początek, a wciąga niesamowicie.
Życzę dużo weny, skarbie i życzę miłego dnia :)
Vivian Scott