wtorek, 11 sierpnia 2015

Prolog

         Pierwszym co usłyszałam, był krzyk. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że to ja krzyczałam. W drzwiach stały dwie postacie – mężczyzna i kobieta. Od razu rozpoznałam w nich strzygi, o których opowiadała mi czasem moja mama. Oboje mieli bladą cerę, czerwone oczy oraz blond włosy. W świetle, które na nich padało, wyglądali strasznie. Gdy mnie ujrzeli, ruszyli w moją stronę. Nie czekałam – chciałam jak najszybciej dostać się do swojego pokoju, by się tam schować. Był to pierwszy raz, kiedy zdarzyła się taka sytuacja. Gdy już miałam wbiec do środka, poczułam silne szarpnięcie. Moje ciało przeszył okropny ból. Wrzasnęłam głośno i upadłam. Zerknęłam na swoje ramię, krzywiąc się. Nie wyglądało dobrze.
Nagle mężczyzna chwycił mnie za nogę. Usiłowałam się bronić, kopnąć go, były to jednak nieudolne próby. Nie umiałam walczyć. Zaczął pochylać się nade mną. Byłam przerażona.
– Zostaw ją! – zaledwie kilka kroków dalej stała mama.
         Tak jak strzygi, odwróciłam głowę, by ją zobaczyć. Miała na sobie przetarte dżinsy i koszulkę z plamami po sosie. Czarne włosy opadały na jej ramiona, a w oczach widziałam złość i zdecydowanie. Prawą dłoń zacisnęła na jakimś przedmiocie, którego do tej pory nigdy nie widziałam. Wyglądał jak kołek, jednak ten był srebrny.
         W odpowiedzi strzygi roześmiały się okropnie, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
– Bo co nam zrobisz? – zapytała kobieta.
– Przekonasz się.
         Szybkim krokiem pokonała dystans między nimi i uderzyła ją w twarz. Blondynka chyba się tego nie spodziewała, bo zachwiała się i zatoczyła do tyłu. Mama wykorzystała okazję – zrobiła krok w jej stronę i wykonała ruch, by wbić kołek w pierś. Tamta w ostatniej chwili uniknęła ciosu. Ostrze zdążyło jednak przejechać po skórze na ramieniu. Krzyknęła, cofając się. Wszystko działo się tak szybko. Strzyga zaatakowała moją rodzicielkę, ale ta spodziewała się tego i schyliła się. Próbowałam obserwować każdy jej czyn. Nie wahała się ani przez moment. Gdy kobieta zaczęła się odwracać, wyciągnęła rękę i wbiła broń w jej serce. Byłam w szoku. Poczułam mdłości, kiedy ciało opadło na podłogę.
– Nie! – mężczyzna puścił nagle moją nogę i ruszył na mamę.
         Bez zastanowienia rzuciłam się na niego. Nie chciałam, żeby ją skrzywdził, więc chwyciłam go za łydkę. Spojrzał tylko na mnie i odepchnął. Odbiłam się od ściany i upadłam na podłogę. Jęknęłam z bólu. Nie mogłam się poruszyć.
         Kobieta–strzyga wydawała się być słabsza od mężczyzny. Zauważyłam, że potrafił on atakować i przewidzieć niektóre gesty. Mama jednak dawała sobie radę. Byłam z niej dumna. W ręce miała broń, którą wcześniej musiała wyciągnąć z ciała. Poruszała się zwinnie jak kot. Była spokojna. Wyglądało to tak, jakby nie walczyła ze strzygą, choć była to walka na śmierć i życie. Wiedziałam o tym. Ich ruchy dawały mi do myślenia. Przypominałam sobie historie, które słyszałam. Uświadomiłam sobie, że mama nie mówiła mi wszystkiego.
         Nagle blondyn, schylając się, wyciągnął sztylet. Wracając do poprzedniej pozycji, wykonał zamach, przecinając ostrzem powietrze.
– Myślisz, że ze mną wygrasz? – odezwał się. – Gdy z tobą skończę, zmienię twoją córkę w strzygę.  
         Mama popełniła błąd, zerkając w moją stronę. Strzyga rzuciła się na nią, przez co upadli.
– Przestań! – krzyknęłam rozpaczliwie. – Przestań! 
         Mężczyzna uderzył ją w twarz. Raz. Drugi. Kolejny.
– Przestań! – powtórzyłam.
         Spojrzał na mnie. Moja rodzicielka szybko podniosła rękę, w której nadal trzymała kołek i próbowała trafić nim w serce przeciwnika. Ten, gdy tylko poczuł ból, wykonał podobny ruch. Zagłębił sztylet w jej ciele. Chwilę potem opadł na podłogę. Martwy.
– Mamo!
         Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Trochę czasu zajęło mi doczołganie się do niej. Kiedy znalazłam się obok, położyłam jej głowę na swoich kolanach.
– Mamo! Nie umieraj! Mamo!
         Jej oczy wpatrywały się we mnie. Nic nie mówiła. Nie ruszała się.
To się nie dzieje naprawdę – myślałam.
– Nie, nie, nie… – kręciłam głową. – Mamusiu…
         Sporo czasu upłynęło, nim ktoś w końcu zajrzał do mieszkania. Była to sąsiadka, która kiedy tylko zobaczyła mnie i trzy ciała, wygrzebała telefon w torebce i gdzieś zadzwoniła. A potem zemdlała.
         Pół godziny później do środka weszli jacyś ludzie. Nawet na nich nie spojrzałam. Nadal obejmowałam ciało mojej mamy. Ona żyje. Ona nie może nie żyć.
         Nagle poczułam, jak któraś z przybyłych osób dotyka mojego ramienia i kilkakrotnie wymawia moje imię. Zareagowałam dopiero po kilku minutach. Nie wiedziałam, co się dzieje. Rozejrzałam się. Wynieśli już ciało jednej strzygi. Widziałam dużo krwi.
         Pozwoliłam, by ktoś mnie stamtąd wyniósł. Nikt nie pytał na początku, co zaszło. Było to trochę dziwne, ale nie myślałam o tym. Cały czas miałam nadzieję, że to koszmar, z którego zaraz się wydostanę.
         Jakiś dampir podszedł do mnie i spytał, jak się czuję. Nie odpowiedziałam. Wskazał na ramię, które było pokryte krwią.
– Boli?
         Pokręciłam tylko głową. Nie odczuwałam bólu.
– Muszę oczyścić ranę i możliwe, że będziesz miała szwy. Wytrzymasz?
         Przytaknęłam.

         Kolejne godziny minęły szybko. Nie wiedziałam, co ze mną będzie. Kiedy mama wyzdrowieje? Kiedy będę mogła ją zobaczyć?
         Siedziałam na krześle, gdy ktoś usiadł obok mnie. Zerknęłam i zobaczyłam dampirkę o czarnych, krótkich włosach.
– Myślisz, że możesz opowiedzieć mi, co się stało?
– A będę mogła zobaczyć się później z mamą? – zapytałam.
         Spojrzała na mnie z uśmiechem, co wzięłam za potwierdzenie i zaczęłam mówić o tym, co się wydarzyło.

________________________

Hej wszystkim!
Dzisiaj przekazuję w Wasze ręce ten właśnie prolog. Nie jest on tak dobry, jakbym chciała, ale mam nadzieję, że zachęci on Was do czekania na rozdziały i czytania ich ;)
Zależy mi też na Waszych opiniach, które możecie wyrażać w komentarzach! ;3 Uwierzcie mi, one motywują do dalszej pracy! 
Rozdziały oczywiście będą dłuższe :)
No cóż... to chyba tyle. Więc... do następnej notki ;D 
Pozdrawiam,
Ana B. 

6 komentarzy:

  1. Czyżbym dostąpiła zaszczytu pozostawienia tu pierwszego komentarza? Ale mam szczęście!
    Zacznijmy więc może od tego, jak bardzo się cieszę, że wreszcie ruszyłaś z nowym blogiem! Mam nadzieję, że będzie tak samo - albo i bardziej - świetny jak Twoje poprzednie prace i miniaturki. :)
    Co dalej... masz fajny nagłówek ;] Wróżę mu wielką karierę. ^^
    A sam prolog? Nie wiem, co od niego chcesz. Wypowiadałam się już na ten temat, ale chętnie się powtórzę: jest bardzo dobrze i nie uważam, by musiało być lepiej. Najważniejszą cechą prologów jest to, że mają intrygować. Tobie się to udało, więc... po co jeszcze marudzić?
    Jak wiesz, czytałam tylko jeden tom AW (co, oczywiście, bardzo pamiętam, mhm). Mam nadzieję, że nie będziesz musiała zbyt wielu rzeczy mi tłumaczyć. :)

    Całuję, życzę morza weny (obie wiemy, że bywa z nią różnie), tysięcy wyświetleń i pierdylionów czytelników,
    Naomi Stark

    http://dramione-krok-po-kroku.blogspot.com/
    http://words-help-me-to-be-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W kawałkach było dobre...w całości jeszcze lepsze!
    Z każdym rozdziałem będzie Ci szło coraz lepiej, wspieram Cię, pamiętaj!
    Uważam jednak, że powinnaś bardziej docenić swoją pracę i być dumna
    (tak jak ja) z tego co tworzysz. Prolog mi się bardzo podoba
    (ey! przed poprawkami też był dobry). Czekam na dalsze notatki (które zapowiadają się genialnie ^^).
    Ana! Czekam! Pamiętaj! Chcę więcej! Niech wena nigdy Ci się nie kończy...a jakby co, to zawsze mogę być Twoją inspiracją, hahahaha :D
    - Juliet Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczyna :3 Podoba mi się już na wstępie :3 Myślę, że bd czytać kolejne notki ;D Czekam na więcej :D Niech moc kreatywności bd z tb ;* xD ~Edyta XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj ;) prolog zachęcający. Eh... kocham fantasy :3 Cóż... Bym została tu na dłużej poczekam na next i wtedy się zobaczy ;) A ze szczegółami do prologu- to ciekawy,podobał mi się. Tak się składa,że też piszę miniaturki hihi :D To czekam nn! Jeśli znalazłabyś czas to zapraszam do poznania mojej twórczości: http:klepsydram.blogspot.com
    Trzymaj się cieplutko i życzę weny ;)
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam, czekałam i wreszcie się doczekałam :D
    Prolog jest cudowny. Gdy wysłałaś mi jego początek, nie spodziewałam się, że takie będzie jego zakończenie.
    Weny i do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem! Jestem! Nie było mnie, booo...
    Zwal wszystko na Deana z Supernatural xD
    Jego zarąbistość mnie przerosła i straciłam poczucie czasu... Eee... Długo by opowiadać...
    Prolog cudowny, masz niesamowity styl pisania. To tylko początek, a wciąga niesamowicie.
    Życzę dużo weny, skarbie i życzę miłego dnia :)
    Vivian Scott

    OdpowiedzUsuń